Poznaj definicję 'co cię nie zabije, to cię wzmocni', wymowę, synonimy i gramatykę. Przeglądaj przykłady użycia 'co cię nie zabije, to cię wzmocni' w wielkim korpusie języka: polski.
Książki Społeczność Ogłoszenia Zaloguj się Książki Co nas nie zabije David Lagercrantz /10 Ocena na 10 możliwych Na podstawie 45 ocen kanapowiczów Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie /10 Ocena na 10 możliwych Na podstawie 45 ocen kanapowiczów Opis Książka, na którą czeka cały świat! Co nas nie zabije – kontynuacja trylogii Millennium Stiega Larssona napisana przez Davida Lagercrantza. Mikael Blomkvist przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu dziennikarza śledczego. Lisbeth Salander podejmuje duże ryzyko i bierze udział w zorganizowanym ataku hakerów. Ich drogi krzyżują się, kiedy profesor Balder, ekspert w dziedzinie badań nad sztuczną inteligencją, prosi Mikaela o pomoc. Profesor posiada szokujące informacje na temat działalności amerykańskich służb specjalnych. Mikael zaczyna zbierać materiały do sensacyjnego tekstu, który może uratować jego karierę. Tytuł oryginalny: DET SOM INTE DÖDAR OSS Data wydania: 2015-08-27 ISBN: 978-83-8015-226-7, 9788380152267 Wydawnictwo: Czarna Owca Cykl: Millennium, tom 4 Stron: 504 dodana przez: jatymyoni Mamy 3 inne wydania tej książki Autor David Lagercrantz Urodzony 4 września 1962 roku w Szwecji (Solna) David Gunnar Fransiscus Lagercrantz - szwedzki dziennikarz, autor biografii i powieści sensacyjno-kryminalnych. Urodził się i dorastał w podsztokholmskiej Solnie. Pochodzi ze starego szwedzkiego rodu szlacheckiego. Jest synem Olofa Lagercrantza, pi... Wszystkie książki David Lagercrantz Gdzie kupić Księgarnie internetowe Sprawdzam dostępność... Ogłoszenia Dodaj ogłoszenie 2 osoby szukają tej książki Moja Biblioteczka Już przeczytana? Jak ją oceniasz? Recenzje Wyjątkowy chłopiec Co jeżeli nasze istnienie jest przestarzałe? Naukowcy pracują nad sztuczną inteligencją, maszyny zastąpią ludzi a w dodatku mogą unicestwić całą ludzkość. Czy to nie przesada? Do dziś najwięksi uczeni obawiają się efektów swoich badań. Jednocześnie pragną zrobić coś dobrego, ale z drugiej strony maszyna może się przeciwstawić żądaniom. Frans Bald... Recenzja książki Co nas nie zabije Co nas nie zabije Co nas nie zabije, to nas wzmocni. „Co nas nie zabije” tego nie zrobiło. Doszło do podziału społeczności czytającej już na samym początku, gdy pojawiła się ledwo pogłoska, że gdzieś tam jeden pan zdecydował się pociągnąć wątek Lisbeth i Mikaela. Od razu postawiono pytanie: po co? To stara, dobrze zamknięta sprawa. Żeby to jeszcze autor (gdyby mógł)... Recenzja książki Co nas nie zabije RECENZJA / "Co nas nie zabije" David Lagercrantz David Lagercrantz jest szwedzkim dziennikarzem. W wolnych chwilach zajmuje się pisaniem. Popularność zyskał dzięki biografiom Gorana Kroppa oraz Håkana Lansa. Popularność zdobył również, dzięki swojej ostatniej powieści „Grzech pierworofny w Wilmslow”. „Mikael Blomkvist przechodzi kryzys i rozważa porzucenie zawodu dziennikarza śledczego. Lisbet... Recenzja książki Co nas nie zabije Moja opinia o książce Opinie Przeczytane Posiadam Kryminał Książka jest napisana dobrze. Lektura wciąga, ale niestety dopiero od 1/3 książki. Historia jest ciekawa, interesująca, a wątek wprowadza czytelnika w stan "chcę wiedzieć co jest dalej". Postacie Mikaela i Lisbeth są jednak ożywione inaczej niż w oryginalnej części Sagi, nieco odtwórcze, choć bardziej czuć ducha Lisbeth niż Mikaela. Koniec końców warto zajrzeć do tej pozycji, jeżeli ktoś bardzo dobrze bawił się z bohaterami w poprzednich częściach od Pana Larssona i trochę tęskni do nich. Dla mnie byłoby 7/10, ale z drobnymi mankamentami mocne 6/10. Czy mogę polecić? Tak. Ale dla fanów serii. × 10 | link | Przeczytane Thriller/kryminał/sensacja Mam w domu 📚 Na początku chciałabym zaznaczyć, że nie jestem fanatyczną miłośniczką trylogii Millenium – oczywiście, muszę przyznać, że Larsson znał się na swojej robocie i wyszło mu coś naprawdę dobrego, ale osobiście nie widzę sensu tej krucjaty przeciw człowiekowi, który postanowił napisać obchodzą mnie motywy tego procederu – może Lagercrantz faktycznie leciał tylko na kasę i popularność serii, a może po prostu sam był fanatykiem Millenium i napisanie kontynuacji jest dla niego najlepszą rzeczą w życiu, jaka mu się przytrafiła – nikt z nas tego nie wie na pewno i nikt się nie dowie, więc spekulacje na ten temat wydają mi się bez sensu. Zaglądanie do czyjegoś portfela również jest raczej w złym tonie. Mnie w ogóle nie interesuje sprawa między spadkobiercami Larssona i cała ta skandaliczna otoczka, za to szczególnie interesowała mnie tej książki w dużej mierze zależy od nastawienia – jak sobie z góry postanowisz, że to gówno, bo to nie Larsson, to chociażby Lagercrantz na głowie stanął, to i tak się nie spodoba. Nie, bo nie. Trzeba tu wykazać trochę dobrej woli. Oczywiście nie jest to obowiązkowe, każdy ma prawo do swojego zdania. Tylko to jest trochę krzywdzące dla książki – jak już naprawdę nie jesteś w stanie wykrzesać odrobiny entuzjazmu, to może po prostu nie czytaj? Po co się denerwować, po co później pluć jadem? Zresztą – co kto lubi, a mi nic do tego. Jak dla kogoś Millenium skończyło się na trzecim tomie, to ma święte prawo do takiego... × 7 | link | Przeczytane 2018 Zupełnie nie rozumiem nagonki na Lagercrantza. Jestem pełna uznania dla gościa, że miał odwagę przedłużyć trylogię samego mistrza Larssona. Dla autora nie było to z pewnością łatwe zadanie. Oczywiście, że czuje się różnicę ale " Co nas nie zabije" bardzo dobrze mi się czytało. Może Lisbeth Salander nieco złagodniała i jest mniej obecna na stronach książki, ale to nadal moja Lisbeth, która wrażliwa jest na ludzką krzywdę. Na szczęście Mikael Blomkvist także się ogarnął i odzyskał swoje zdolności dziennikarskie. Nie jest to słowo pisane przez Larssona, ale warto przeczytać. × 6 | link | Przeczytane Przeczytane w 2017 Trochę się obawiałam tej kontynuacji, więc książka trochę długo leżała na półce. Obawy były bezpodstawne, po śmierci twórcy Stiega Larssona jego następca David Lagercrantz napisał niezłą kontynuację, Mamy dalsze losy Lisbeth, Mikaela, pojawia się nowa postać, komputery, spiski i zawiłe śledztwo. W sumie niezły start do nowej serii. Warto, kto polubił wcześniejsze trzy części jest szansa, że spodoba mu się i ta. Mnie się spodobała, zachęcam. × 6 | link | Rewelacyjna kontynuacja trylogii Larssona. Bohaterowie znani, nowa intrygująca sprawa, świat cyberprzestrzeni i związanych z tym możliwości i spójnie poprowadzona akcja. Nie zawiodłam się. Powieść wciągnęła mnie i z zainteresowaniem żyłam życiem moich ulubionych bohaterów przez jakiś czas:) A zakończenie sugeruje możliwość dopisania dalszego ciągu:) Moim zdaniem Lagercrantz doskonale poradził sobie z zadaniem. × 6 | link | Przeczytane "Co nas nie zabije" to kontynuacja doskonałej trylogii "Millenium", od której zaczął się mój wielki powrót do czytania. Dlatego podchodziłam do niej z dużym dystansem, wszak literackie i filmowe kontynuacje, napisane bądź nakręcone przez innych autorów rzadko bywają jak z niełatwego zadania powrotu do świata "Millenium" wywiązał się David Lagercrantz?Nie miałam wielkich oczekiwań, więc nie zawiódł mnie aż tak bardzo. Bo "Co nas nie zabije" oceniane w oderwaniu od niedoścignionej prozy Larssona to solidna, całkiem sprawnie napisana sensacja. Z wartką akcją, niezłą intrygą, ciekawymi zagadnieniami sztucznej inteligencji i autyzmu oraz oczywiście rozgrywkami wielkich korporacji i tajnych służb. I jako taka książka zasługiwałaby nawet na siedem kiedy zestawimy powieść Lagercrantza z trylogią Larssona, ta pierwsza staje się miałka, trochę bez polotu, nieco naciągana. Wykreowany przez Lagercrantza świat jest dość uproszczony, pozbawiony licznych w poprzednich tomach szczegółów, niuansów, powiązań, zapętleń. Wyraziści bohaterowie Larssona tracą charakter i pazur. Nawet "pancerna" i genialna Liz Salander tym razem nie od larssonowskiej prozy jest też język powieści, bardziej uproszczony, mało wyrafinowany. Znać, niestety, że to nie oryginał i warsztat także nie ten. Dlatego jedna gwiazdka wszystko, nie jest to książka zła. Można przeczytać ją dla czystej rozrywki, bez szczególnyc... × 2 | link | Przeczytane Trylogia Millennium była fajna. Ta czwarta część jest o wiele gorsza od poprzednich. Taka pisana na siłę. I było o wiele za mało o Salander. Ona była najlepsza. Jak nosiła młotek w torebce albo załatwiła gościa kijem golfowym. × 2 | link | Przeczytane Do lektury podchodziłem z ciekawością, ale też lekkim strachem. W końcu czy ktoś potrafi dorównać takiemu mistrzowi pisania kryminałów, jakim jest Stieg Larsson? Moje lęki, niestety, się spełniły. Choć książka napisana jest lekko i przyjemnie się ją czyta, to ani rozwiązanie, ani punkt kulminacyjny(który nie jest ani trochę tak bardzo rozbudowany jak w książkach Larssona) nie jest niczym ciekawym. W zasadzie nie wyczułem wyraźnego punktu kulminacyjnego i w tym jest problem... Książka jest jednostajna. Z wielkim bólem serca 3/10... × 1 | link | Przeczytane Książka nie dościga trzech pierwszych części Millenium, ale wciąga i czytałam ją z przyjemnością. Postać Mikaela, zwłaszcza w pierwszej części powieści nie przemawiała do mnie (po prostu nie wierzyłam, że to ten sam Mikael ;)); niektóre fragmenty autor mógł sobie podarować (np. nic nie wnoszące zauroczenie jednego z policjantów), a z kolei przy niektórych motywach oczekiwałabym mocniejszego pociągnięcia wątku. Ale ogólnie pozycję oceniam jako dobrą. × 1 | link | Przeczytane 2015 Sensacja Proza obca Mam Musiałam, po prostu musiałam to przeczytać, byłam tak ciekawa, że nie mogłam odpuścić. I cóż - bardzo sprawnie napisane, z wartką akcją, ale - jakoś mało wciągające. Odnoszę wrażenie, że o ile Stieg Larsson pisał o ludziach, o problemach społecznych, o tym, co ważne, o tyle David Lagercrantz - o technologiach i pieniądzach. Pierwszych tomów Millennium nie mogłam odłożyć, dopóki nie skończyłam, ten czytałam na raty, bez problemu robiąc przerwy. To nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej, pewnie przeczytam kolejny tom, ale... | link | Przeczytane Trylogię "Millenium" uwielbiam! Natomiast ta część już nie przypadła mi do gustu. Niestety, autor starał się jak mógł, moim zdaniem, ale nie da się zastąpić w pisaniu swego poprzednika. | link | Przeczytane 4-6 ✨ Domowa biblioteczka Przeczytane Skandynawskie/Nordyckie tereny Thriller/Kryminał/Sensacja ✿ Cykle / Sagi / Wielotomowe Zaloguj się aby zobaczyć więcej Cytaty z książki O nie! Książka Co nas nie zabije. czuje się pominięta, bo nikt nie dodał jeszcze do niej cytatu. Może jej pomożesz i dodasz jakiś? Pozostałe książki z cyklu Zamek z piasku, który runąłStieg Larsson Salander zbiera siły, by zemścić się na swoich wrogach, a Mikael Blomkvist rusza w pogoń za prawdą. ... Ta, która musi umrzećDavid Lagercrantz W centrum Sztokholmu znaleziony zostaje martwy mężczyzna. Z pozoru wygląda to na tragiczną śmierć be... O nas Kontakt PomocPolityka prywatności Regulamin © 2022 Tak, to co nas nie zabije potrafi nas poturbować, potrafi nas zmielić. Daje nam jednak również doświadczenia. Daje nam porównanie, abyśmy mogli odróżnić złe rzeczy od dobrych.

Co cię nie zabije, to cię wzmocni Co cię nie zabije, to cię pracę, którą kochasz, a nigdy w życiu nie będziesz nie należy się te inspirujące sentencje mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością? Czy wytrzymują konfrontację z faktami, z naukową weryfikacją? James Adonis bierze na warsztat najbardziej popularne motywacyjne hasła i sprawdza, czy ich głosiciele nie mijają się z prawdą. Autor opisuje wyniki badań, odsyła do oryginalnych tekstów, dając dociekliwemu czytelnikowi szansę prowadzenia dalszych poszukiwań. Książka pokazuje nie tylko, z jaką ostrożnością należy podchodzić do „utartych prawd”, lecz także w jaki sposób można je naukowo nie jest książka antymotywacyjna. Napisałem ją, by przeciwstawić się wszechobecnym, niemającym nic wspólnego z mądrością, kategorycznym cytatom i powiedzonkom, które są albo z gruntu nieprawdziwe, albo pełne luk. Moja argumentacja dotyczy wyłącznie konkretnych, jednorazowych wypowiedzi osób, które opanowały sztukę automotywacji – uogólnień, nadmiernych uproszczeń czy stwierdzeń w sposób niezamierzony prowadzących na książka nie jest świętoszkowatym poradnikiem samopomocy. Nie jest protekcjonalną rozprawą o tym, jak możesz sprawić, żeby twoje życie było lepsze. To tylko próba skorygowania tego, co błędne, niezależnie od tego, jak ciepło i powszechnie zostało tekstu Kategorie: Ebooki i Audiobooki » Ebooki » Ebooki popularnonaukowe i specjalistyczne » Psychologia Język wydania: polski ISBN: 978-83-01-20096-1 ISBN druku: 9788301200923 Liczba stron: 186 Sposób dostarczenia produktu elektronicznego Produkty elektroniczne takie jak Ebooki czy Audiobooki są udostępniane online po opłaceniu zamówienia kartą lub przelewem na stronie Twoje konto > Biblioteka. Pliki można pobrać zazwyczaj w ciągu kilku-kilkunastu minut po uzyskaniu poprawnej autoryzacji płatności, choć w przypadku niektórych publikacji elektronicznych czas oczekiwania może być nieco dłuższy. Sprzedaż terytorialna towarów elektronicznych jest regulowana wyłącznie ograniczeniami terytorialnymi licencji konkretnych produktów. Ważne informacje techniczne Minimalne wymagania sprzętowe: procesor: architektura x86 1GHz lub odpowiedniki w pozostałych architekturach Pamięć operacyjna: 512MB Monitor i karta graficzna: zgodny ze standardem XGA, minimalna rozdzielczość 1024x768 16bit Dysk twardy: dowolny obsługujący system operacyjny z minimalnie 100MB wolnego miejsca Mysz lub inny manipulator + klawiatura Karta sieciowa/modem: umożliwiająca dostęp do sieci Internet z prędkością 512kb/s Minimalne wymagania oprogramowania: System Operacyjny: System MS Windows 95 i wyżej, Linux z MacOS 9 lub wyżej, najnowsze systemy mobilne: Android, iPhone, SymbianOS, Windows Mobile Przeglądarka internetowa: Internet Explorer 7 lub wyżej, Opera 9 i wyżej, FireFox 2 i wyżej, Chrome i wyżej, Safari 5 Przeglądarka z obsługą ciasteczek i włączoną obsługą JavaScript Zalecany plugin Flash Player w wersji lub wyżej. Informacja o formatach plików: PDF - format polecany do czytania na laptopach oraz komputerach stacjonarnych. EPUB - format pliku, który umożliwia czytanie książek elektronicznych na urządzeniach z mniejszymi ekranami (np. e-czytnik lub smartfon), dając możliwość dopasowania tekstu do wielkości urządzenia i preferencji użytkownika. MOBI - format zapisu firmy Mobipocket, który można pobrać na dowolne urządzenie elektroniczne ( Kindle) z zainstalowanym programem (np. MobiPocket Reader) pozwalającym czytać pliki MOBI. Audiobooki w formacie MP3 - format pliku, przeznaczony do odsłuchu nagrań audio. Rodzaje zabezpieczeń plików: Watermark - (znak wodny) to zaszyfrowana informacja o użytkowniku, który zakupił produkt. Dzięki temu łatwo jest zidentyfikować użytkownika, który rozpowszechnił produkt w sposób niezgodny z prawem. Ten rodzaj zabezpieczenia jest zdecydowanie bardziej przyjazny dla użytkownika, ponieważ aby otworzyć książkę zabezpieczoną Watermarkiem nie jest potrzebne konto Adobe ID oraz autoryzacja urządzenia. Brak zabezpieczenia - część oferowanych w naszym sklepie plików nie posiada zabezpieczeń. Zazwyczaj tego typu pliki można pobierać ograniczoną ilość razy, określaną przez dostawcę publikacji elektronicznych. W przypadku zbyt dużej ilości pobrań plików na stronie WWW pojawia się stosowny komunikat. Wprowadzenie 7 1. Niekwestionowana rola szczęścia 11 2. „Kto rezygnuje, nigdy nie wygrywa, kto wygrywa, nigdy nie rezygnuje” 24 3. Pasja: bajka o niszczącej obsesji 32 4. „Wybierz pracę, którą kochasz, a w całym swoim życiu nie będziesz musiał przepracować ani jednego dnia” 42 5. Pieniądze i szczęście: melanż bałamutnych cytatów 50 6. „«wstaw rzeczownik» jest podróżą, nie celem” 59 7. Zadawanie kłamu twierdzeniom o szkodliwości zdrowia 71 8. „Sensem życia jest życie z sensem” 79 9. Pozytywne myślenie i cały ten szajs 91 10. „Życie jest za krótkie, by codziennie rano budzić się z żalem” 102 11. Marzenia się spełniają... i inne formy samooszukiwania 113 12. „Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, prawdopodobnie wylądujesz gdzie indziej” 123 13. Nie chodzi o to, co ci się przytrafi a... a może jednak? 131 14. „Wiele rąk czyni pracę lżejszą” 143 15. Niemożliwość osiągnięcia niemożliwego 153 16. „Co nas nie zabije, to nas wzmocni” 163 17. Ciemna strona zajętości 170 18. „Lepiej być lwem przez jeden dzień niż owcą przez całe życie” 178

A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę. Znasz zapewne takie zdanie: «Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni». W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy bardzo podobne słowa: «To, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość». Wiara, którą otrzymaliśmy na Chrzcie Św. została nam dana
Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 18:37: powiedziałabym raczej "co nas nie zabije to nas wqurvvi" Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:37 blocked odpowiedział(a) o 18:38 ja chyba w to powiedzenie nie wierzę.. blocked odpowiedział(a) o 18:38 Ja myśle że to nie ma sensy,niby mądre i fizoloficzne zdanie ale jest...jest..głupie .Jesli człowieka coś nie zabije to napewno nie wzmocni ale poprostu osłabi. effigies odpowiedział(a) o 18:39 Jak w kazdym powiedzeniu, trochę prawdy w tym jest, ale nie zawsze się sprawdza. Czasami bezsensowne podejmowanie ryzyka w mysl tej zasady jest po prostu to, jednak zgadzam się z tym. blocked odpowiedział(a) o 18:40 To znaczyże wszystkoto złeco nas nie zabijesprawi żebędziemy ktoś ci dokucza w szkole]Zrobi z ciebie silnego człowieka w PRZYSZŁOŚCI x<3 Pozdr. blocked odpowiedział(a) o 19:10 ANIOŁECZEK xDZgadzam się :D Avril01 odpowiedział(a) o 19:34 blocked odpowiedział(a) o 18:37 Uważasz, że ktoś się myli? lub
Co nas nie zabije, to nas wzmocni? Bardzo niebezpieczny mit! Report this post Marek Wojciechowski, PhD Ψ Neurony pod wpływem większej siły bodźców nie stają się bardziej wydolne. Jest

Krzysztof Pawiński, absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Współtwórca grupy Maspex Wadowice, wiodącego producenta soków, nektarów i napojów, a także produktów instant i makaronów w Polsce oraz w Europie Środkowej i Wschodniej. Rozmawiamy o przeszłości i przyszłości, zmianach, rynkach i oczywiście – Pawinski prez Maspex fot. Piotr Waniorek/ [Jacek Kotarbiński] – Tajemnicą poliszynela jest, że mówi się o Maspeksie, że to polskie Nestle. Chciałbym zapytać o pańskie ambicje. Czy myśli pan o firmie w kontekście walki na rynku w obszarze Europy Środkowo-Wschodniej czy dalej? Nie ukrywam, że Kubusia znalazłem kiedyś w Egipcie. Nawet pytałem sprzedawcę jakimi kanałami on tam dotarł. Jak Pan sobie wyobraża Maspex w tym kontekście ekspansji?[Krzysztof Pawiński] – Ta grafika i firmy rzeczywiście pobudzają wyobraźnię. Natomiast jak popatrzymy na spółki, stojące za tymi markami, to większość z tych globalnych koncernów spożywczych liczy sobie więcej, niż sto lat działalności. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Ale myślę, że przez ostatnie 30 lat wstydu nie przynieśliśmy [śmiech].JK/ – Raczej nie 🙂KP/- Mamy poczucie porządnie wykonanej pracy, biorąc pod uwagę warunki naszego działania i nasze możliwości – szczególnie na początku. Natomiast jeżeli uprawiałbym analizę wsteczną, zawsze skuteczną [śmiech] to jestem w pełni świadom błędów, które – Ale to tak jest zawsze. Czy jest jakiś produkt, który wam nie wyszedł?KP/- Innowacje są wpisane w nasz biznes, ale trzeba pamiętać, że wprowadzając nowe produkty, a co za tym idzie testując nowe trendy, trafia się może od 10% do 15% w gusta konsumentów. W branży spożywczej, która jest bardzo konserwatywna, uplasowanie nowości na stałe jest rzadką rzeczą. W ciągu 30 lat naszej historii mieliśmy też takie przypadki, kiedy nam się to również nie udało. Zrobiliśmy badania – one pokazywały, że rynek czeka na taki produkt, wydaliśmy znaczące środki na jego przygotowanie, opracowaliśmy plan komunikacji itd., a życie pokazało zupełnie coś innego. Posprzątaliśmy po sobie i szukaliśmy dalej. Takie sytuacje wpisane są w prowadzenie wracając do pytania. Czujemy się dobrze na rynku polskim i w Europie Środkowo-Wschodniej. Jesteśmy obaj w takim wieku, że pamiętamy, jak on wyglądał na początku lat dziewięćdziesiątych. Puste półki, ale też dobre miejsce i odpowiedni czas, aby kreować brandy. I myślę, że to było kluczowe dla naszego rozwoju – czyli, że w miarę wcześnie postawiliśmy na marki produktów. Nie wiem, czy wtedy rozumieliśmy co to znaczy świadoma polityka kreowania marki, natomiast wiedzieliśmy na pewno, że trzeba się jakoś na rynku odróżniać. Rozpoczynaliśmy od powiatu, potem szliśmy dalej. Kiedy zdobyliśmy pozycję lidera w Polsce, zaczęliśmy szukać możliwości rozwoju biznesu poza granicami. Mało kto pamięta, że w pierwszej połowie lat 90-tych możliwości sprzedaży produktów do krajów obecnej Unii Europejskiej praktycznie nie było. W 1993 roku zawarliśmy układ stowarzyszeniowy, który otwierał nasz kraj na obecność produktów zachodnich, a my mieliśmy na tamtych rynkach praktycznie zakaz handlu. Innymi słowy – zostaliśmy po prostu „ograni”. W tamtym czasie używaliśmy jednego narzędzia ochrony rynku, jakim było cło. Unia Europejska zredukowała cła w zasadzie do zera i myśleliśmy, że dostajemy coś podane na tacy. Ale Unia używała trzech instrumentów do ochrony swojego rynku np. cła cukrowego. Przykładowo efektywna ochrona rynku niemieckiego była na poziomie ponad 50%, czyli jak wspomniałem – w zasadzie zakaz handlu. To się dopiero zmieniło w 2000, 2002 roku. Natomiast z takimi krajami, jak Słowacja, Czechy czy Węgry mieliśmy zupełnie inne warunki handlu. Można powiedzieć, że to był taki „przedpokój”, w którym czekaliśmy, aby wejść „na pokoje” Unii Europejskiej. Wymiar ceł był rzędu 3-4%, co stanowiło drobną uciążliwość, ale nie zakazywało handlu. W związku z tym druga połowa lat dziewięćdziesiątych to próby robienia biznesu poza Polską – tam, gdzie go nie zakazywano. Takie były fakty – nie zawsze można było handlować tam, gdzie się chciało. Takie były Tak, pamiętam te pierwsze 30 lat, ze swojego punktu widzenia. Po pierwsze te rynki spożywcze były bardzo mocno zagospodarowane przez korporacje międzynarodowe. Dla Polaka wtedy wszystko co zagraniczne było wtedy Tak, sami korzystaliśmy z tego trendu [śmiech].JK/- Na dodatek to wszystko działało wtedy na kredytach dwucyfrowych. Polskie firmy nie miały genialnego, zewnętrznego finansowania. Natomiast Maspex wybrał model biznesowy przejmowania, akwizycji marek jeśli chodzi o rozwój, a nie rozbudowywania nowych marek, w oparciu o posiadane środki produkcyjne. Dlaczego wybraliście taki sposób działania?KP/- Myślę, że jest to pewnego rodzaju uproszczenie. Na pewno akwizycje są na stałe wpisane w nasz rozwój i mają w nim duży udział. Pierwszą przeprowadziliśmy w 1995 roku, kiedy jeszcze przejęcia nie były tak powszechne, jak dziś. Obecnie wszyscy chcą rozwijać biznes w ten sposób, ale na ówczesne czasy nasze działanie było bardzo innowacyjne. Nie należy zapominać, że w swoim portfolio mamy wianuszek brandów, które stworzyliśmy od zera. Nigdy, podkreślam, nigdy, nie odpuściliśmy tej organicznej drogi rozwoju, gdzie byliśmy skupieni na dyscyplinie kosztowej wytwarzania, na rozwoju tego co posiadamy, na organicznym wzroście rynku. Dlaczego? Ponieważ to można zaplanować, to są procesy, na które manager ma wpływ. Lepiej, czy gorzej, ale możemy zajmować się tym codziennie, możemy nad tym pracować. Z akwizycjami tak nie jest. Tutaj nie da się niczego zaplanować. Nie ma sklepu z firmami, do którego przychodzę i wskazuję palcem, którą chcę – Jaki był pomysł na wybór firm do akwizycji?KP/- Nasz team zajmujący się przejęciami, jest bardzo mały. To były zawsze dwie, trzy osoby, łącznie ze mną. Patrzyliśmy na różne aspekty np. dopasowanie do naszej sieci dystrybucji, potencjał rynku, pozycja rynkowa itd. Natomiast pozostała część firmy pracowała rozwijając marki, które były w naszym portfolio, czy potem te, które przejęliśmy i budowaliśmy ich pozycję. Ważne było to, aby target był dopasowany do tego co mieliśmy w ofercie, co było naszą przewagą rynkową i na czym się znamy. Ważne, abyśmy umieli tym handlować. I to był bardzo istotny aspekt – dopasowanie do naszej sieci dystrybucji. Uznaliśmy, że samo wytworzenie jest istotne, ale częścią napędzającą biznes jest marketing i sprzedaż, w tym nasze otoczenie dystrybucyjne. Zwłaszcza w Polsce, gdzie nadal za połowę sprzedaży w segmencie spożywczym odpowiada handel tradycyjny. To jest zresztą bardzo dobra cecha tego rynku. Szanujemy i mocno to To oczywiście jest bardzo trudne, ponieważ handel tradycyjny podlega trochę innym zasadom niż dystrybucja w kanałach Tak, natomiast dzięki tej trudności i złożoności, wiele polskich firm przetrwało. Dla spółek zagranicznych proste było dogadanie się z kilkoma sieciami i szybkie zdobycie dużego, numerycznego udziału, ale w naszym kraju to była raptem tylko połowa rynku. Druga połowa to już wyzwanie budowania organicznego rozwoju ukierunkowanego na handel tradycyjny. Powiem, że gros polskich firm rozpoczynało od sprzedaży właśnie w kanałach tradycyjnych, a nie nowoczesnych. Dopiero później rozwijały swoją obecność w sieciach handlowych. Myślę, że wielu polskim firmom wyszło to na Co jest wyjątkowego w polskich systemach dystrybucji?KP/- Prowadzimy biznes w wielu krajach, w których systemy dystrybucji się różnią. Polska wyróżnia się w sposób bardzo pozytywny. Nie jest to tylko jeden model dystrybucji – czyli tylko lub w znaczącej przewadze – sieci handlowe, ale mamy tu bardzo silną pozycję handlu tradycyjnego. Można więc powiedzieć, że oddychamy dwoma płucami. Jest bardzo duża liczba małych, walecznych sklepów, wokół których stworzyła się silna grupa dystrybutorów lokalnych, czy regionalnych. To jest unikalne. Zawsze to doceniałem i uważałem, że to bardzo wartościowa część naszej gospodarki. Oczywiście, można budować rozwój systemu dystrybucji z pojedynczymi partnerami, ale to nie oznacza, że będzie on bezpieczniejszy i – Jasne, rozumiem. A jak Pan postrzega w jaki sposób zmienił się klient przez ostatnie trzy dekady?Branża spożywcza jest bardzo konserwatywna. Trudno o rewolucje w naszych zachowaniach i przyzwyczajeniach Ale mamy przecież choćby całą kategorię „food 2 go” na przykład…KP/- Oczywiście. Natomiast ja patrzę na to jak na pewien proces ewolucyjny. W naszym biznesie, obejmującym wiele kategorii, widziałem rewolucję może dwa razy, ale zmiany wymagały czasu. Co piękne – dwa razy byłem jej Cóż to były za rewolucje?KP/- Pierwsza kategoria, która powstawała na naszych oczach, to były soki marchwiowe. Produkt, który w zasadzie jest obecny w polskich domach od zawsze. Mama robiła mi ten sok w sokowirówce [śmiech]. Ale nie smakował, miał trochę taki gliniasty smak. To co się nam udało, to połączyć owoce, najczęściej tropikalne, z marchewką. Powstała mieszanka – doskonała w smaku, co było ważne dla dziecka oraz, ze względu na zawartość witamin – zdrowa, na co zwracały uwagę matki. Duzi i mali konsumenci pokochali markę Kubuś, rynek oszalał, a my przez długi okres mieliśmy wyzwanie, aby nadążyć z 1995 do 1999 roku trwał nasz pościg, aby zaspokoić popyt. Udało się. I do dzisiaj jest tak, że jak ktoś chce produkować soki marchwiowe, to nazywa je z końcówką „..uś”, żeby trochę się w tym naszym cieple ogrzać [śmiech]. To pokazuje nasz duży wkład w budowę tego rynku. Teraz soki marchwiowe to duża kategoria – ponad 15% rynku soków, nektarów i taką rewolucją, którą obserwujemy od 2003 roku, to zmiana roli makaronu na polskim stole. Wtedy kupiliśmy firmę Lubella z marką „Makarony Lubelskie” – tak się właśnie nazywały. Brand Lubella jest naszym swoistym dorobkiem. Czasami się mówi, że kupowaliśmy zakurzone marki. A to nie jest zawsze prawdą, ponieważ pozycję Tymbarku, czy Lubelli budowaliśmy praktycznie od zera. Brandu Lubella nie było ani na makaronach, ani w świadomości klientów, a dziś wielu uważa, że to jedna z najstarszych, polskich marek. Tymbark miał zaledwie kilka procent udziału w rynku i był marką regionalną. Dziś jest niekwestionowanym liderem. Ale wracając do rewolucji. W tamtych czasach makaron był wyłącznie dodatkiem do Dokładnie, zupy to polska – Tak, natomiast aby zobaczyć makaron jako główne danie, trzeba było się wybrać na południe Europy, na urlop. Dzisiaj każde menu restauracyjne posiada cztery, pięć, czy więcej głównych dań na bazie makaronu. I teraz pojawia się zjawisko „spychania z talerza ziemniaka przez makaron”. Ta rewolucja jest wolniejsza, ale absolutnie osadzona w naszej rzeczywistości. Lubella też wiele zrobiła dla tej kategorii, wtedy, gdy była ona jeszcze nieciekawa, niereklamowana i siermiężnie przedstawiana. Kiedyś był to tylko taki „wsad do zupy”. Dzięki naszej pracy, naszym budżetom reklamowym, całemu wysiłkowi marketingowemu, sprawiliśmy, że dziś makaron jest po prostu „sexy”. Obecnie, po dużych zakupach, które Polacy poczynili w marcu i kwietniu, myślę, że ten trend się jeszcze umocni. Jeśli ktoś kupił kilka tygodni temu parę kilogramów makaronu na zapas, to będzie eksperymentował w kuchni. Jeśli mu danie wyjdzie, a tu o wynik jestem spokojny, to go pokocha [śmiech]. Dania z makaronu są smaczne, wygodne, szybkie i proste w przygotowaniu. Nie ma opcji, aby się nie Tak, to był rzeczywiście ciekawy eksperyment społeczny, ponieważ w tym czasie było widać na półkach, które produkty są strategiczne dla Polaka. Makarony, konserwy, papier toaletowy….KP/- Mąki, nasze sosy, dżemy …JK/ – Tak, prawdziwy Armageddon…KP/ – Proszę też zauważyć, że o ile wcześniej ceniono wszystkie kategorie produktów świeżych, to w sytuacji kryzysu nastąpiło całkowite przeorientowanie. Produkt świeży? I tutaj w obecnej sytuacji pojawia się myśl – kto go dotykał przede mną? Jeśli nie mogę chodzić do sklepu, to chcę kupić coś co jest trwałe, jest smaczne i nadaje się do przechowania. Pojawił się wspaniały renesans produktów przetworzonych, dobrych, które mogą tworzyć swoistą barierę ochronną domowych rezerw. Byliśmy świadkiem tej – A w przypadku wyników finansowych? Zanotowaliście na pewno duży – To nie jest takie proste. Mamy różne kategorie produktów. Teraz rozmawialiśmy o tych, które ten pik zanotowały, jak makarony, dżemy, sosy i mąki. Ale z drugiej strony gigantyczną częścią naszego biznesu jest część sokowo-napojowa. W tej kategorii znaczna ilość konsumpcji jest zbudowana na ludzkiej mobilności. Chodzi tu o napoje w małych opakowaniach, które kupujemy po drodze, mamy w plecaku, torebce, czy zabieramy do szkoły – Tak, produkty kupowane na stacjach benzynowych czy dzieciom do szkoły…KP/- Zgadza się. To produkty na stacjach benzynowych, w Horece, Vendingu, te do kupienia w szkołach lub pakowane do plecaków dla dzieci na drugie śniadanie. W tej kategorii zanotowaliśmy bolesne spadki. Na szczęście nasz portfel marek jest zdywersyfikowany i jakoś się bilansujemy. Nie kwalifikujemy się na żaden program pomocowy i niech tak zostanie. Odbieramy to jako dobry, pozytywny wyzwania, którymi w segmencie spożywczym możemy spokojnie zarządzać – jest to w zakresie warsztatu managerskiego. Natomiast widzimy inne branże, które są mocno pokiereszowane przez pandemię jak turystyka, wspomniane Horeca, czy Vending i wiele innych. Ich wyzwania managerskie są różne, ale nie przypominam sobie, by ktokolwiek takie miał wcześniej i takim podołał. Kiedy z dnia na dzień gaśnie światło, a prawo nakazuje zamknąć biznes – jest to olbrzymi problem. Ten kryzys jest dla mnie też taki trochę nie fair, ponieważ tu jest mało czyjejś winy. Na ogół inne kryzysy były utkane z chciwości i strachu. Wspomniane branże niczym nie zawiniły, prowadziły normalną działalność, nie szalały, nie zaciągały nie wiadomo jakich kredytów. Tutaj nie ma jakiejś moralnej wątpliwości, która pojawiała się przy innych kryzysach. W branży finansowej była ta chciwość, wina, czy podwójna moralność. Natomiast w przypadku obecnego kryzysu uważam, że działania osłonowe powinny być podejmowane i dobrze, że jest to robione. Musimy te sektory gospodarki utrzymać, nie można tych przedsiębiorców zostawić samym – To coś lżejszego na koniec. Co Pan czytał ostatnio?KP/- Mówił Pan, że podobno wiodący przedsiębiorcy czytają 50 książek rocznie. Wychodzi na to, że nie jestem wiodącym przedsiębiorcą [śmiech]. Ale parę mi się zdarza przeczytać. Trafiłem na fajną rzecz. „Europejski lider wzrostu” Marcina Piątkowskiego. Ciekawa pozycja, polecam. Pokazuje w jakim optimum dobrobytu jako państwo jesteśmy. Jak to wszystko, czego jesteśmy świadkami od 30 lat, rozwinęło Polskę w swoisty, złoty – Musimy to tylko dobrze wykorzystaćKP/ -Tak, z kolei w ubiegłym tygodniu czytałem „Co po Europie?” Iwana Tak, to dobra – Niebanalna sprawa, prawda? To jest tak, że ja jeszcze pewnych pytań sobie nie zadałem, a niektórzy już na nie odpowiadają. To jest pogłębiona analiza Europy, kryzysu, nie jest ani pesymistyczna, ani optymistyczna. Po prostu realna, mocno polecam. Oczywiście po drodze było trochę klasyki: Yuval Noah Harari i jego „Sapiens” czy „21 lekcji na XXI wiek”. Nadal mam zaległości, jeśli chodzi o Olgę Tokarczuk. Nazwisko gigantyczne, a ja mam duże deficyty czasowe [śmiech]. Ale żona poleciła mi, aby zacząć od pozycji „Prawiek i inne czasy” i unikać na razie „Ksiąg Jakubowych”. Obecnie więcej zdarza mi się słuchać w samochodzie – „Leonardo da Vinci” Waltera Isaacsona, bardzo fajna książka, „Teoria wszystkiego” Hawkinga, czy „Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana. I taka klasyka, „Sztuka Wojny” Sun – Polecam w takim razie „Sztuka wojny. Sztuka Marketingu” Garyego Gagliardiego. On przerobił „Sztukę wojny” na klasyczny język marketingu. I na na koniec o tego nieszczęsnego „Tigera”. Czy to był jakikolwiek kryzys, z punktu widzenia marki?KP/- Mówiliśmy przed chwilą o Sun Tzu. To odniosę się do konfucjańskiego dziedzictwa i powiem, co cię nie zabije, to cię wzmocni. Na pewno to, przez co przeszliśmy, było taką eksternistyczną lekcją poczucia siły social mediów. Powiem, że nie chciałbym przechodzić przez to jeszcze raz. Patrzę po prostu na takie ludzkie koszty, z punktu widzenia nas, zespołu, a przede wszystkim przykrości, jaką ta grafika wielu osobom wyrządziła. Sytuacja, w której sami bezpośrednio nie zawiniliśmy, ale cała odpowiedzialność spadła na Dla mnie bardzo cennym, pańskim ruchem było to, że nie zwolnił pan całego zespołu brandu. To było dla mnie pozytywnie zaskakujące, bo najczęściej w takich sytuacjach zwalnia się nie tylko agencję, ale również ludzi z marketingu. To było rzeczywiście bardzo fajne z pańskiej strony pojawiło się to podejście nauki na błędach, a nie polowania na – Błąd jest naszą drugą naturą. Bywa silniejszy, niż przyzwyczajenia. Moim zdaniem zwolnienia nie byłyby tu właściwe. Oczywiście, rozstaliśmy się z agencją, która tę kampanię przygotowała. Bolesne dla nas było to, że mieliśmy mocną, dobrze przygotowaną umowę. Ale wiadomo, umowa umową, a życie życiem. Dobrym dziedzictwem tego przykrego zdarzenia jest fakt, że uzupełniliśmy nasze wewnętrzne procedury. Mieliśmy jednostopniową akceptację, było to łatwe i szybkie, teraz jest dwustopniowa. Nie odczuliśmy jakiegoś spowolnienia z tego powodu, a mamy poczucie większej rzetelności i większego bezpieczeństwa. Jasno artykułujemy każdej agencji, która chce z nami pracować, że to co jest zapisane w umowie to jest litera realnego życia, a nie tylko litera naszych ustaleń. Myślę, że dla zespołu pracującego przy tej kampanii była to też szybka lekcja tego, jaka odpowiedzialność na nich spoczywa w zakresie przygotowywania komunikacji. Wspomniana grafika była akceptowana w pliku kilkudziesięciu innych i młody pracownik ją po prostu przeoczył. Co nie zmienia faktu, że Agencja w ogóle nie powinna jej w takim wydaniu dostarczyć. Natomiast po fakcie nie miało to już znaczenia. Tak, błąd był i za to ponosimy odpowiedzialność. Stawaliśmy twarzą do tych problemów, nie uciekaliśmy. Natomiast myślę, że coś dobrego z tego zostało. Pomimo kiepskiego początku, koniec nie był taki fatalny. Powstał piękny projekt edukacyjny – „Parasol Historii” dotyczący promocji wiedzy o Powstaniu Warszawskim i Powstańcach – grupy bardzo szybko malejącej. To są ostatnie momenty by tych ludzi dostrzec. Działania w ramach tej akcji to także wsparcie żyjących Powstańców wsparcie finansowe akcji „Pomoc dla Powstańców”, organizowanej przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, czy Fundacji Pomoc na rzecz Żołnierzy Armii Krajowej im. Gen. Brygady Leopolda Okulickiego ps. “Niedźwiadek”, jak również przekazanie produktów na projekt „Paczka dla Bohatera”.Dobrze się z tym czujemy, to godziwe aktywności, dobrze drugiej strony zauważam, że to nasze postępowanie zostało również poddane weryfikacji zewnętrznej. Rozważa się ten case. Powstały rozdziały książek, które analizują nasz przypadek, nie pod kątem samego zdarzenia, ale całej jego mechaniki. Historii pojawienia się problemu, jego narastania, rozładowania, działań jakie były podejmowane, możliwych alternatyw. To bardzo ciekawe tę lekcję, z poczuciem odpowiedzialności, ale i bez poczucia winy. Tak trzeba było do tego podejść. Na pewno wolałbym tego uniknąć i jeśli miałbym komuś życzyć nauki social mediów w prawdziwym świecie lub przy współpracy z dobrymi agencjami, to zdecydowanie polecam to drugie. To bezpieczniejsze, edukacyjnie wartościowe i bezbolesne. Mam poczucie, że nie oblaliśmy tego egzaminu. Powtórzę jeszcze raz za Konfucjuszem, że co nas nie zabije, to nas Bardzo dziękuję za rozmowę.

Mówi się, że co nas nie zabije to wzmocni. Psycholog Jacek Walkiewicz, którego mocno szanuję twierdzi, że to nieprawda. Co nie zabije to, nie zabije, Kolornik Opis Naklejka wykonana z samoprzylepnej matowej bezwonnej folii. Naklejka wycięta po obrysie, nie posiada tła, tłem jest powierzchnia na której zostanie naklejona. Wzory naklejone na ścianie lub inne płaskie powierzchnie nie odkleją się przez długie lata, pod warunkiem aplikowania jej zgodnie z instrukcją naklejania. Montaż naklejki za pomocą papieru transferowego. Na naklejkę jest nałożony papier transferowy, za pomocą którego wszystkie elementy naklejki w całości możemy przenieść na powierzchnię naklejaną, jak również można porozcinać poszczególne elementy i nakleić według własnego uznania. Zobacz koniecznie instrukcję naklejania Więcej informacji na często zadawane pytania wFAQlub zapraszamy do kontaktu telefonicznego. Jeżeli nie znalazłeś interesującego Cię wzoru, rozmiaru lub chciałbyś go zmodyfikować napisz do Nas lub zadzwoń. Szczegóły produktu Dodatkowe informacje ZALETY NASZYCH PRODUKTÓW Wzory naklejone na ścianie lub inne płaskie powierzchnie wewnątrz pomieszczeń nie odkleją się przez długie lata, pod warunkiem aplikowania jej zgodnie z instrukcją naklejania. Łatwo utrzymać w czystości ( można je myć ) Naklejone sprawiają wrażenie jak namalowane. Bogata paleta kolorów do wyboru. Z powodzeniem można stosować je w pomieszczeniach takich jak kuchnia, łazienka oraz na zewnątrz np. okna lub na samochodzie. Naklejać można na różne powierzchnie: ściany, szyby, meble, zasadniczo na wszystkie gładkie powierzchnie. Materiał używany przez nas do produkcji naklejek gwarantuje, że można go stosować np. w pokoju dziecięcym. Jest w 100% bezpieczny. Trwałość naklejek wystawionych na warunki zewnętrzne min 3-4 lata. TECHNIKA WYKONANIA Naklejka nie posiada tła, jest wycięta po obrysie, czyli np. jeżeli naklejka to napis, na ścianie zostaną tylko literki. Naklejki produkowane z folii matowej barwionej, co gwarantuje intensywny kolor , który nigdy nie zmieni barwy, w porównaniu z naklejkami drukowanymi Folia bezwonna Folia z której produkowane są naklejki posiada certyfikaty ISO9001 ISO14001 ISO50001. ROZMIAR NAKLEJKI Naklejki dostępne są w kilku rozmiarach oraz w układzie poziomym oraz pionowym. MONTAŻ NAKLEJKI papier transferowy naklejka podkład Naklejka składa się z 3 warstw, papier transferowy pomaga przenieść naklejkę w całości bez potrzeby przeklejania poszczególnych elementów. Wzory naklejone na ścianie lub inne płaskie powierzchnie nie odkleją się przez długie lata, pod warunkiem aplikowania jej zgodnie z instrukcją naklejania. Zobacz koniecznie instrukcję naklejania ELASTYCZNY ROZMIAR Naklejkę możemy rozmiarem dostosować do posiadanego miejsca, rozcinając i przyklejając elementy według własnego uznania. po naklejeniu przykładowej naklejki pozostaną na ścianie tylko litery bez tła. LUSTRZANE ODBICIE Naklejka może zostać wykonana w odbiciu lustrzanym, jeżeli jest dostępna taka opcja. Więcej informacji na często zadawane pytania w FAQ lub zapraszamy do kontaktu telefonicznego. Jeżeli nie znalazłeś interesującego Cię wzoru, rozmiaru lub chciałbyś go zmodyfikować napisz do Nas lub zadzwoń.
To nie jest trudne. Wystarczy robić swoje bez kierowania się paskudnymi, pełnymi hejtu intencjami. Uczą nas o tym od dawna. Nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe. I nie bez powodu. Bądź życzliwy. Zawsze.. Nikt nie powinien czuć się na tyle mocny, aby wymierzać sprawiedliwość. Niech tym zajmie się karma.
Dodał/a: Krzysiek W Dodał/a: radosiewka Dodał/a: Weronika Dodał/a: Jakub Szwedo Dodał/a: Małgorzata Dodał/a: radosiewka Dodał/a: shady88 Dodał/a: radosiewka Dodał/a: Jakub Szwedo Dodał/a: Jakub Szwedo Dodał/a: Jerzy Ablanathanalba Dodał/a: Ćma Dodał/a: bajkjo Dodał/a: bajkjo Dodał/a: Króliczyca Dodał/a: Weronika Dodał/a: Jakub Szwedo Dodał/a: bajkjo Dodał/a: konto usunięte Dodał/a: Jakub Szwedo Dodał/a: Juka Kyoku Dodał/a: Shenloc Frey Dodał/a: Ćma Dodał/a: Klaudia Dodał/a: SensualFiction Dodał/a: mariola3108 tnDwuZi.
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/145
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/190
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/96
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/295
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/228
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/253
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/217
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/96
  • 3e45ow6pn7.pages.dev/241
  • co nas nie zabije to nas wzmocni cytat